Koronawirus nieco radykalizuje nasze postawy. Z powodu epidemii
wielu rzeczy nie możemy. Ale z powodu epidemii
też wiele rzeczy nabiera smaku. Np. jedna pani wychowawczyni z
przedszkola powiedziała, że w 2020 roku rodzice
raptem odkryli, że ich rodzone dziecko potrzebuje więcej troski, że
w każdej chwili warte zainteresowania są jego emocje i potrzeby.
Warte większego, radykalniejszego, zainteresowania...
Jak wielu chrześcijan na świecie naprawdę zatęskni za Liturgią w
świątyni? Za swobodnym korzystaniem z sakramentów świętych?
Radykalnie, to znaczy też, że niektórzy stwierdzili stanowczo, że
nie chcą z Kościołem świętym mieć nic wspólnego.
Mają prawo. Ale nikt i nic nie wymaże z ich serca pieczęci, którą
otrzymali na chrzcie świętym. Wtedy Jezus obiecał im kochać ich NA
ZAWSZE. Niezależnie, co oni z tą Miłością zrobią.
W dzisiejszym komentarzu do Ewangelii w naszej Gazetce mamy pytanie,
jakie nasze słowo, jaka nasza myśl, jaki nasz czyn, jaka nasza
postawa udowodni, że jesteśmy chrześcijanami? Mnie bardzo cieszy, że
Bóg postawił na mojej drodze ludzi, którzy - poznawszy mnie -
zapragnęli się więcej pomodlić, inaczej się wyspowiadać, choć na
chwilę serio potraktować Ewangelię. Wiem, że to działanie samego
Pana w głębi ich serc, ale przecież każdy człowiek potrzebuje...
człowieka.
Największy dar, jaki mamy, to - oprócz życia i wolności - dar
zbawienia. Dar, że możemy iść do nieba, że codziennie możemy żyć
najpiękniejszą i najczystszą, po prostu PRAWDZIWĄ, MIŁOŚCIĄ.
Ten dar otrzymujemy na chrzcie świętym. Szkoda, że wtedy zupełnie
nie ogarniamy, co się dzieje. Ale dzisiejsze
Święto Chrztu Pana Jezusa AD 2021 jest świetnym momentem, aby
uwielbić Boga w każdym geście i każdej chwili Obrzędu Chrztu
Świętego.
Na początku Kościół święty pyta o nasze imię. Jak ono jest ważne!
Później pytanie, czego pragniemy? Odpowiadamy, że chrztu lub wiary.
Choć i zdarza się, że ktoś palnie, że zdrówka. Dorośli na swoim
chrzcie cudownie dopowiadają, co daje im wiara: „Wiara daje mi życie
wieczne”.
Później pytanie do rodziców i chrzestnych… Szkoda, że odpowiedź tak
często jest pusta… „Czy przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania
dziecka w jedynej prawdziwej wierze?”. Co czynisz, by Twój syn,
córka, Twój chrześniak, chrześnica, fascynował się Bogiem i wiarą?
Później są piękne słowa, że cały Kościół i całe niebo cieszy się, że
ktoś nowy przyjmuje chrzest. Z tej radości otrzymujemy znak krzyża
na czole.
Później błagamy Boga o potrzebne łaski, o wstawiennictwo Świętych z
nieba.
Następnie jest modlitwa egzorcyzmu, czyli odpędzenia Złego ducha od
nas. Przecież przynajmniej kilka minut, kilka dni, tygodni,
miesięcy, lat, byliśmy poganami. I Szatan mógł robić z nami
wszystko. Jak dobrze, że są sakramenty. Jak dobrze, że choć pędzimy
do pracy, jesteśmy zabiegani za troską o najbliższych, to w naszych
kościołach są sprawowane Msze święte i spowiedzi, i Zły jest
przepędzany z naszej ziemi. Warto zapytać misjonarzy, co wyprawia
się tam, gdzie nie ma sakramentów… Szatan często wchodzi w człowieka
jak w pacynkę.
A potem jest modlitwa nad wodą. Nad wodą chrzcielną (święconą w
Wielkanoc) lub nad wodą święconą lub nad wodą zwykłą.
Później wyrzekamy się grzechu; wszystkiego, co prowadzi do grzechu
oraz Szatana. Następnie wyznajemy wiarę w: Boga, Kościół święty,
świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie i
życie wieczne.
Później ostatnie pytanie, czy naprawdę chcemy chrztu świętego. Nigdy
nikogo nie można zmuszać do miłości.
I najważniejszy moment: „N., ja Ciebie chrzczę w imię Ojca, i Syna,
i Ducha Świętego”. Jednocześnie na naszą głowę spływa woda lub
zostajemy w niej zanurzeni.
Następnie jesteśmy namaszczani olejem krzyżma - na znak, że nikt i
nic nie przekreśli naszego bycia ukochanym
Dzieckiem Boga, Oczkiem w Głowie Pana Boga. To namaszczenie jest na
ciemiączku. W dniu bierzmowania będzie
na czole, a w dniu święceń kapłańskich na dłoniach. Nic nie
przekreśla mocy Ducha Świętego w nas, nic nie przekreśla świętego
kapłaństwa.
A potem otrzymujemy białą szatę, bo nie mamy w sobie żadnego
grzechu, nawet pierworodnego. Wszystkie grzechy Pan Jezus zabrał na
swój krzyż. Ciężko zachować szatę nie zabrudzoną, dlatego w każdej
spowiedzi odnawiamy w sobie piękno chrztu świętego.
I na koniec zapalana jest nasza świeca chrzcielna. Trudno ją
zapalić, a jeszcze trudniej nie dopuścić, by zgasła. Tak samo jest z
łaską wiary w naszym sercu. Musimy się o nią bardzo, ale to bardzo,
mocno troszczyć.
xp